Wizja
Życie przemija jak las za oknem
samochodu. To nic, że byłam nastoletnią gwiazdeczką, którą nie chciałam być. Tak,
czy siak ludzie o mnie zapomną i zostanę zwykłą dziewczyną. Nie wiecie jak
bardzo się myliłam.
Zmierzałam do Forks. Malutkiego,
deszczowego miasteczka. Mieszkała tam moja siostra Sasha. Moja kochana, zwariowana, starsza siostra. Los sprawił, że
ma mocne uczulenie na słońce. Te miasto pasowało idealnie. Było jednym z najpochmurniejszych
miast w Ameryce.
W tym tygodniu miała urodziny.
Specjalnie dla niej przyleciałam, aż z Europy. Tego lata miałam trasę
koncertową po Europie. Byłam tą słodką piosenkarką odkrytą w telewizyjnym show.
- Dobrze się
czujesz, Maddy? – Zapytała mama.
- Tak. To
tylko zmiana klimatu.- Wytłumaczyłam się.- Przepraszam ile jeszcze? – Te pytanie
skierowane do szofera.
- Jeszcze około
godziny panienko.
Czemu nie można szybciej. No
oczywiście, muszą pilnować, aby nic mi się nie stało. Odgarnęłam od siebie te
myśli.
Ciekawe co robi teraz Sasha. I znowu się zaczęło, wizja. To
nie pierwszy raz. Co jakiś czas się pojawiały. Tym razem była to gotująca obiad
Sasha. Bujne, czarne włosy upięła w luźny kok. Mieszała coś w garnku podśpiewując
,,O sole mio’’. Z salonu dobiegały odgłosy telewizora. To pewnie Frank, jej
chłopak. Wizja przeniosła się do salonu. Drobny dwudziestolatek o kruczo, czarnych włosach siedział na kanapie. Był spięty. Trzymał coś w ręku. Małą
granatowe pudełeczko. Otworzył je. Znajdował się tam pierścionek z malutkimi
diamencikami na około szmaragdu wielkości jednego centa. On chce się oświadczyć
mojej siostrze. Ona jest na to za młoda ma tylko 19 lat. Ile ona z nim jest?
Tylko rok! Przecież on może ją zranić, zdradzić!
Frank schował pudełeczko do kieszeni i poszedł do kuchni.
Zjadł szybko obiad i zaprosił Sashe na spacer. Moja wizja podążyła za nimi. Na
dworze było ciepło i wilgotno, ale słońce przysłaniały chmury. Rozmawiali o
niezbyt interesujących rzeczach. Nagle Frank przyklękną przed moją siostrą i
zapytał ją o to. Ona jak to ona
zgodziła się bez wahania. Podskakiwała jak dziecko i śmiała się ze szczęścia.
Całowała Franka po twarzy, a on nałożył na jej palec pierścionek. Zaczął padać
deszcz, a wizja się rozmyła.
Mama mną trzęsła. Zauważyła pewnie, że się nie ruszam.
Postanowiłam udawać, że spałam. Wyprostowałam plecy i przetarłam oczy.
- Tylko
spałaś… Przepraszam.
- Nic nie
szkodzi. – Odpowiedziałam poruszona wizją.
Wyjrzałam przez okno. Lało jak z
cebry. Czyli byliśmy już nie daleko. Tym razem spojrzałam w przednią szybę.
Ledwo było widać co dzieje się na drodze. Najpierw zobaczyłam ciemną plamę,
która coraz bardziej nabierał kształtu. To był samochód, jechał prosto na nas.
-Skręcaj!!!
Było jednak za późno. Podczas
manewru pędzący samochód wjechał w lewą część naszego auta. Uderzenie stłukło
szyby, również tą w dachu. Podczas koziołkowania jakaś siła pociągnęła mnie do
góry i wyleciałam z samochodu. Wzbiłam się w powietrze na kilka metrów po czym
uderzyłam o asfalt. Poczułam się jakby przejechał mnie walec, a po nim jeszcze
mnie stratowało kilka nosorożców. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam niczego wydusić
z gardło. Poczułam jak ktoś mnie delikatnie podnosi, a po minucie kładzie na
czymś twardym, może metalu. Z pokoju obok dochodziła rozmowa. Jednak rozmówcy
za szybko mówili, żebym mogła ich zrozumieć. Po chwili poczułam jeszcze gorszy
ból. Paliłam się. No to po waszej gwiazdeczce.
***
Oto macie pierwszy rozdział. Wicie pewnie co się szykuje. Jak chcecie mogę dodać zakładkę bohaterzy. Będziecie mogli się dowiedzieć trochę o Maddy i innych. Jeśli tak to piszcie w kom. Wiem, że nie którym się nie chce komentować, ale jakiego wysiłku wymaga napisania jednego czy dwóch słów? Więc pamiętajcie...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***
Oto macie pierwszy rozdział. Wicie pewnie co się szykuje. Jak chcecie mogę dodać zakładkę bohaterzy. Będziecie mogli się dowiedzieć trochę o Maddy i innych. Jeśli tak to piszcie w kom. Wiem, że nie którym się nie chce komentować, ale jakiego wysiłku wymaga napisania jednego czy dwóch słów? Więc pamiętajcie...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ